Szantaż po polsku

4 marca 2020

Szantażowani na policję zgłaszają się w ostateczności. Kiedy wyobrażają sobie, co się stanie, jeśli groźby się spełnią, wolą zapłacić. Ale spokoju nie da się kupić.

Cezary Pazura, Edyta Górniak, Krzysztof Piesiewicz, Adam Hofman. Tylko w ostatnich latach kilkanaście postaci z polskiego świecznika padło ofiarą szantażu. O tych sprawach jest najgłośniej, one przedostają się do mediów. Ale w ich cieniu są dziesiątki tysięcy innych, mniej efektownych, ale tak samo niebezpiecznych. Haracz? Bardzo różny. Od 300 zł do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Od pójścia na kawę po zmuszanie do seksu. Groźba? Ujawnienie danych, spalenie sklepu, donos do skarbówki. Internet aż ugina się od takich opowieści. Na forach prawniczych zdesperowani niewierni mężowie, nieuczciwi wspólnicy, rekreacyjni palacze marihuany i miłośnicy filmów ściąganych nielegalnie z internetu miotając się między strachem i złością, błagają o pomoc, bo czują, że nie mają wyjścia.

Według policyjnych statystyk w ostatnich dziesięciu latach doszło do ponad 25 tys. tego typu zdarzeń. Chociaż w polskim prawie nie ma wprost mowy o szantażu, tylko o zmuszaniu innej osoby do określonego działania. Grozi za to do trzech lat więzienia. A to przecież jedynie ułamek rzeczywistości. Tak zwana ciemna liczba, obecna w każdej dziedzinie zachowań kryminalnych, tutaj jest szczególnie wysoka mówi (…), ekspert z Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas, były policjant. Ci, którzy są szantażowani, najczęściej mają nóż na gardle. Do organów ścigania zgłaszają się w ostateczności, przedtem wpadają w nakręcającą się spiralę spełniania żądań. Boją się, że sprawa wypłynie, albo wstydzą się tego, co zrobili i do ostatniego momentu nie chcą się zgłosić po pomoc (…).

Szantaż na homoseksualistę

(…) detektyw, mówi, że swoim klientom zawsze na początku doradza zgłoszenie się do organów ścigania. Mają przecież znacznie większe możliwości działania niż zwykły detektyw. Ale klienci najczęściej się boją. Wcale im się nie dziwę (…). Bo jak dojrzały facet, z żoną, dwójką dzieci i dobrą pracą, ma się zgłosić na policję i przyznać, że miał przelotny romans z innym mężczyzną? Wiedzą, że najpierw notatkę o sprawie sporządzi oficer dyżurny, potem trafi to wyżej, a o jego romansie dowie się kilkanaście osób. Niby obowiązuje ich tajemnica służbowa, ale to też przecież tylko ludzie. Informacja prędzej czy później zawsze może wyciec (…).

To właśnie na strachu przed upublicznieniem wstydliwej informacji działają sprawcy. (…) takich klientów ma przynajmniej kilkunastu rocznie. Weźmy ostatnią sprawę: 45-letni pracownik wysokiego szczebla, dobry mąż i ojciec. Od dawna chciał spróbować czegoś odmiennego. Na gejowskim portalu poznaje młodego chłopaka. Trochę wiadomości o sobie, potem kilka pikantnych e-maili, w końcu zdjęcia. Kiedy żona wyjechała na urlop z dziećmi, zaprosił chłopaka do siebie. Kilka godzin po intymnym spotkaniu kochanek dzwoni do niego z informacją, że całe spotkanie zarejestrował kamerą i jeśli nie dostanie 30 tys. zł, pokaże film jego żonie i pracodawcy. Żeby udowodnić, że nie blefuje, wysłał nawet kilkusekundowy fragment filmu z łóżka mojego klienta (…). Z przykrością przyznaje, że chyli czoła przed profesjonalizmem homoszantażystów. Modus operandi mają zawsze bardzo podobny. Znajdują fantazjującego o kontaktach z mężczyznami żonatego faceta, umawiają się z nim na spotkanie i potajemnie je rejestrują. Najczęściej jest to kamera zakamuflowana w zegarku. Dziś te urządzenia potrafią nagrywać w jakości HD. Sprawcy dodatkowo zachowują się tak, żeby jak najbardziej zakamuflować siebie na materiale. W odpowiedni sposób umieszczają zegarek na nocnej szafce, a potem tak układają ciało, żeby trudno było ich rozpoznać (…)

Ostatniego sprawcę szantażu udało się znaleźć, bo klient zapamiętał numer rejestracyjny samochodu. Sprawdziliśmy go, okazało się, że był karany za sprzedaż narkotyków. Nowy wyrok wysłałby go z powrotem do więzienia. To niestety jest najskuteczniejsza metoda walki z szantażystą: zebranie materiału kompromitującego go tak, żeby on też poczuł zagrożenie i uznał, że to mu się po prostu nie opłaca. Nie ma w tej branży wyspecjalizowanych grup, to najczęściej nie zawodowcy, tylko ci, którzy połasili się na łatwe pieniądze (…). Przekonuje, że każdego swojego klienta, nawet po tym jak udało się zastraszyć szantażystę, namawia do zgłoszenia sprawy na policję. Ale żaden z nich nie chce tego zrobić.

Szantaż na współpracownika

Widać to też w liczbach. W Kodeksie karnym od trzech lat znajduje się artykuł 191a, który dotyczy utrwalania wizerunku nagiej osoby. W 2012 r. policja odnotowała jedynie 139 takich spraw. Trudno się dziwić, to nowy przepis. Wymaga praktyki policyjnej, prokuratorskiej i sądowej, a takie rzeczy kształtują się przez kilka lat. Sądy i organy ścigania muszą się go nauczyć (…). Wśród (…) klientów dominują trzy rodzaje szantaży. Najczęściej to sprawy, w których pracodawcy chcą zwolnić pracownika dyscyplinarnie, ale nie mogą tego zrobić, bo ten za dużo wie o nieprawidłowościach w firmie. Druga kategoria to sprawy rozwodowe – najczęściej żona chce dla siebie jak najwięcej uzyskać przed sądem i wykorzystuje haki na męża.

Wystarczy, że wie o tym, że oszukał skarbówkę, i już trzyma go w szachu (…). Trzecia kategoria to sprawy wspólników, którzy po zakończeniu współpracy wiedzą, że druga strona jest na bakier z prawem. Chcą pieniędzy za milczenie. Jestem w trakcie sprawy, w której grupa osób wiedziała o tym, że biznesmeni prowadzą nielegalne interesy, i żądała haraczu za to, że nie poinformuje o tym policji. Sprawcy byli znakomicie przygotowani. Nie dzwonili, nie wysyłali SMS-ów ani e-maili. Łapali ofiary gdzieś na ulicy, wywozili za miasto i tam przedstawiali żądania. Wcześniej zostawiali w domach telefony, żeby nie można ich było namierzyć na podstawie logowania do masztów sieci. Trudno w takiej sprawie cokolwiek udowodnić (…)

Trzeba pamiętać, że wbrew pozorom jest to przestępstwo częstokroć trudne do udowodnienia. Nawet jeśli mamy np. e-maile z żądaniami i wydaje się nam, że wszystko jest jasne. Pamiętam taką sprawę, kiedy po numerze IP dotarliśmy do komputera, z którego wysyłano żądania. I co z tego, skoro okazało się, że to komputer w wielkiej firmie w Krakowie, z którego mogło korzystać kilkadziesiąt osób (…). Jego zdaniem nawet jeśli winę uda się udowodnić, sprawy często kończą się umorzeniem albo niewielką karą, bo sądy nie traktują ich zbyt poważnie. Szantażyści najczęściej nie byli wcześniej karani, nie dostają więc wysokich wyroków, a u ofiar rodzi się poczucie, że nie warto zgłaszać spraw organom ścigania.

Polityczny wieczór kawalerski

Poseł PiS Adam Hofman mówi, że jest wzorowym przykładem na to, że działania prokuratury w sprawie szantażystów są nieskuteczne. Przed kilkoma laty polityk był członkiem komisji ds. banków, która tropiła wielomilionowe afery. Wtedy też odezwał do niego człowiek, który twierdził, że ma kompromitujące zdjęcia posła z pobytu w domu publicznym. Żądał 20 tys. zł, w przeciwnym wypadku przekaże je mediom. Wiedziałem, że to bzdura. Domyśliłem się, że mogło chodzić o moją obecność na wieczorze kawalerskim kolegi w klubie go-go. Przy pierwszym telefonie rozłączyłem się i kazałem do siebie oddzwonić. Drugą rozmowę już nagrywałem, a dwie godziny później zgłosiłem sprawę w prokuraturze – opowiada Hofman. Prokuratura dostała ode mnie nagranie z głosem człowieka, który żądał pieniędzy, i jego numer telefonu. Nie dość, że sprawcy nie udało się złapać, to jeszcze nastąpił przeciek do opinii publicznej. Dla polityka to wyjątkowo trudne, nawet jeśli informacja jest nieprawdziwa. Jak w tym dowcipie o rozdawaniu moskwiczy na placu Czerwonym w Moskwie. Wiadomo, że nie samochody, tylko rowery, i nie rozdają, tylko kradną, ale zawsze ktoś pomyśli, że może coś jest na rzeczy – tłumaczy Hofman i dodaje, że o tym, iż sprawę umorzono, dowiedział się z mediów. Mimo wszystko przekonuje, że dziś zachowałby się tak samo.

Ale takich jak on jest niewielu. Przy okazji słynnej sprawy senatora Piesiewicza, którego erotyczne zabawy nagrane komórką wstrząsnęły przed kilku laty opinią publiczną, szantażyści wymusili od wybitnego scenarzysty w sumie 170 tys. zł. Dopiero wtedy udał się na policję. Film i tak opublikowano. Piesiewicz oświadczył, że cała sprawa zniszczyła mu życie, a potem całkowicie zniknął z życia publicznego. Dziwi się pan, że tak inteligentny człowiek płacił szantażystom, łudząc się, że to zapewni mu bezpieczeństwo? W takiej sytuacji patrząc z boku, często nie możemy uwierzyć, że dojrzały, inteligentny człowiek może dać się podejść jak szczeniak (…), ale zaraz dodaje, że to złudzenie.

Nikt z nas nie wie, jak by się zachował w takiej sytuacji. Każdy ma jakieś tajemnice, sferę intymną, którą skrywa przed światem. Kiedy ktoś tam wtargnie, nasze działania nie mają wiele wspólnego z rozumem. Nawet najinteligentniejsi ludzie, mający ład intelektualny, finansowy i emocjonalny, mogą ulec tej burzy. Człowiekowi w takiej sytuacji odwraca się percepcja. Myśli: dobra, rozumiem, że szantażystom się nie płaci, ale w tym przypadku muszę zrobić inaczej. Podejrzewam, że pan Piesiewicz mógł tak właśnie myśleć. Kiedy oczyma wyobraźni zobaczył, co może się stać, jeśli nie spełni żądań szantażysty, przestał myśleć racjonalnie. Nie ma w tym nic dziwnego. Proszę sobie wyobrazić nawet błahą sprawę, w której ktoś włamuje się nam do samochodu i kradnie radio. Kiedy potem siadamy do samochodu, mamy dziwne uczucie, że jest on inny. Zbrukany, bo był w nim ktoś obcy. Tak samo jest ze sferą intymną, tylko to znacznie mocniejsze (…). Ten strach przed ujawnieniem tajemnicy od lat wykorzystują nie tylko ci, którzy chcą łatwo zarobić.

Szantażem jako metodą pracy operacyjnej od lat posługują się służby wywiadowcze. W czasach PRL była to podstawowa metoda pozyskiwania osób do współpracy. Dziś formalnie jest to niedopuszczalne, ale nie ukrywajmy, że służby na całym świecie wciąż ją stosują. Po prostu jest najskuteczniejsza (…) i dodaje, że to tylko jeden z przykładów, bo szantaż może mieć bardzo różne podłoże.

W przypadku tego finansowego, nawet jeśli sprawca tego nie planuje, po otrzymaniu pieniędzy prawie zawsze będzie chciał więcej. To jest źródełko, z którego będzie czerpał cały czas (…) i dodaje, że jeszcze trudniej jest w wypadku szantażu emocjonalnego, bo tutaj trudno przewidzieć działania sprawcy, który najczęściej ma psychiczne zaburzenia.

Zachowuje się wtedy zupełnie niekonwencjonalnie. Pamiętam sprawę sprzed kilku lat, która dotyczyła bardzo znanego prezentera komercyjnej stacji telewizyjnej. Szantażysta chciał po prostu wystąpić w programie i groził, że jeśli prezenter mu na to nie pozwoli, wysadzi się obok jednego z reporterów w trakcie materiału na żywo. Nie ma tutaj jednego skutecznego sposobu działania, bo szantaż ma wiele twarzy (…) i dodaje, że spotkać może każdego: gwiazdę telewizji, polityka, biznesmena i zwykłego Kowalskiego. Każdy ma bowiem coś do ukrycia.

Źródło:https://www.wprost.pl/414185/szantaz-po-polsku.html


Sprawdź powiązane usługi detektywistyczne:
>>> Szantaż i przymus
>>> Stalking – uporczywe nękanie
>>> Mobbing pracowniczy

Podobne tematy

Przedstaw nam swoją sprawę i oczekuj skutecznych rozwiązań

Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.